sâmbătă, 22 martie 2014

Zbyt aktywna cisza, Warszawa, kwiecien, 2014, galeria dzialan.

    Ósmego kwietnia 2009 roku, mołdawski artysta Anatol Mătăsaru został osadzony i brutalnie pobity w więzieniu w Kiszyniowie. Stało się to w wyniku kilkudniowych manifestacji ulicznych, które wybuchły siódmego kwietnia, w proteście przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów do mołdawskiego parlamentu i w których Mătăsaru brał aktywnie udział. Wkrótce po tym w polskim czasopiśmie internetowym „Obieg” został opublikowany apel(1) skierowany do polskich instytucji kultury proponujący konkretną formę wsparcia dla represjonowanego artysty, który wówczas przebywał w więziennym szpitalu z powodu – jak twierdziła policja – wstrząsu mózgu. Policja poinformowała żonę Mătăsaru, że jego spuchnięta twarz jest wynikiem bijatyki podczas ulicznych protestów. Jednak jego żona twierdziła, że nie jest to prawdą bo 7 kwietnia 2009 Anatol wrócił do domu po manifestacji bez żadnych oznak pobicia. Następnego dnia zaprowadził ich dziecko do przedszkola i dopiero później został aresztowany. Jego twarz spuchła dopiero w areszcie.(2) Nie otrzymał on też prawa do sprawiedliwego procesu i m.in. dlatego został wymieniony w memorandum Amnesty International dotyczącym naruszenia praw człowieka przez policję po wydarzeniach 7 kwietnia 2009.
    Niektóre z przedmiotów, których artysta używał podczas swoich happeningów, zostały skonfiskowane przez policję jako „dokumenty propagandowe”. Mołdawska telewizja publiczna (TRM) insynuowała, że był on współorganizatorem zamieszek oraz kierował próbą zamachu stanu. Victor Panţâru, adwokat Mătăsaru, ogłosił, że naruszone zostały fundamentalne prawa jego klienta i że wniesie sprawę do sądu. Sam artysta powiedział, że grożono mu, iż jeśli nie podejmie współpracy z policją, będzie siedział z kryminalistami, którzy mogą go zabić. Jedną z form tej „współpracy” miało być podpisanie zeznania, że liderzy opozycji płacili Mătăsaru, by zorganizował te protesty.
    W apelu opublikowanym w „Obiegu” redakcja proponowała, by formą wsparcia dla Anatola Mătăsaru było wysyłanie do niego zaproszeń do przeprowadzenia w galerii sztuki lub instytucji edukacyjnej w Polsce wykładu o jego działaniach artystycznych w Mołdawii. Choć było niemal pewne, że Mătăsaru nie dostałby paszportu na przyjazd do Polski, samo zaproszenie go na wykłady stałoby się jednak dla władz widocznym znakiem, że o jego działalności i sytuacji wiedzą ludzie poza Mołdawią. Galeria Działań poparła ten apel, wystosowując do Anatola zaproszenie do przeprowadzenia w galerii wykładu o jego działaniach. List galerii znalazł się również na stronie internetowej Obiegu.
    Podobny apel był rozpowszechniany innymi drogami także poza Polską. Anatol otrzymał wiele ciekawych przesyłek i wyrazów poparcia z kilkudziesięciu krajów. Jedna z tych przesyłek była wyjątkowa. Była to nietypowa pocztówka (był na niej między innymi zdekonstruowany krajobraz mołdawski), wysłana przez Francuza Jeana-Noela Potte, który wtedy przygotowywał mailartowski projekt zatytułowany „Silence” (Cisza). A to, co spotkało Anatola Mătăsaru ze strony władz, było moim zdaniem wyrazistym przykładem wyciszania artysty. Wysłałem więc do Potte wiadomość o uwięzieniu Mătăsaru, aby w ten sposób wziąć udział w jego „Ciszy”. W odpowiedzi Jean-Noel Potte przysłał mi pocztówkę, którą prezentuję tutaj. Dziękował mi za pracę, w której opowiedziałem mu o sprawie Mătăsaru, jednak poinformował mnie, że nie może jej włączyć do swojego projektu, ponieważ ma ona tekst po obu stronach, co było niezgodne z regułami jego projektu. Chciał, żebym mu wysłał inną kartkę, zrobioną właściwie: obrazek na jednej stronie, a (krótki) tekst, znaczek i jego adres na drugiej. Obiecał, że jeżeli tak zrobię, to wydrukuje moją pocztówkę i pod obrazkiem wpisze tekst, który mu wyślę. Tego już nie zrobiłem, ponieważ chodziło mi o wolność słowa, o solidarność z uwięzionym artystą, upowszechnienie jego sztuki, nie o udział w wystawie. Pomyślałem, że Potte przez swoje „trzymanie się zasad projektu” zachował się – choć w bardziej subtelny sposób – niemal jak siły represji, które próbowały uciszyć mołdawskiego artystę. Zresztą wśród kilkudziesięciu pocztówek, które Potte zaakceptował, znalazły się i takie, które miały na stronie z obrazkiem znaki amerykańskiego języka migowego lub znaki ostrzegawcze. Wydawało mi się, że Potte całkowicie nie zrozumiał mojego wkładu w jego projekt. A może cisza, którą mu zaproponowałem, była dla niego zbyt aktywna.
    Kwietniowy protest Mołdawian w 2009 r. odniósł mimo wszystko sukces, ponieważ doprowadził do powtórnych wyborów, co z kolei spowodowało zmianę władzy. Aresztowane osoby zostały zwolnione. Mătăsaru nadal prowokuje media i polityków swymi radykalnymi happeningami. Oczywiście, nie wszystko się zmieniło – społeczeństwo Mołdowy dopiero uczy się wolności słowa i korzystania z przestrzeni agory, mówiąc słowami Piotra Piotrowskiego: uczy się zaakceptować ważność uczestnictwa artystów w debacie o przestrzeń publiczną „artystów, którzy swymi projektami często są w stanie wywołać konflikty, bez których demokracja więdnie. Bowiem spór – rywalizacja poglądów w przestrzeni agory – a nie konsensus, który na mocy definicji wyklucza z przestrzeni publicznej głosy radykalne – stanowi niezbędny warunek rozwoju demokracji”.
    Na 29 stycznia 2014 r., który w Mołdawii jest Dniem Zawodu Prokuratora, Anatol Mătăsaru zaplanował kolejny happening przed Prokuraturą Generalną. Jednak rankiem tego dnia został aresztowany w swoim domu i przewieziony do prokuratury dzielnicy Kiszyniowa, Râşcani, na wniosek prokuratora Şendrei, o czym powiadomiła mołdawska obywatelska stacja telewizyjna Curaj.tv. Od 2007 Anatol Mătăsaru dwa razy w roku realizował polityczne działania artystyczne: w Dniu Zawodu Prokuratora i w Dniu Zawodu Policjanta. Tym razem dziennikarze, którzy zebrali się przed Prokuraturą Generalną czekając na artystę, zostali poinformowani przez miejskich aktywistów, że happening tego dnia się nie odbędzie.
    Podobno artysta wezwany został do prokuratury, bo w upublicznionym wideo powiedział, że jeden z prokuratorów miasta zachowuje się jak gbur. Później tego samego dnia Mătăsaru został odwieziony z prokuratury przez karetkę pogotowia do pobliskiego szpitala. Powiedział potem, że po prostu poczuł się słabo, prawdopodobnie z powodu jakiejś infekcji wirusowej. Pod koniec dnia Mătăsaru został wypisany ze szpitala i wrócił do domu. Następnego dnia, z jednodniowym opóźnieniem, zorganizował jednak spektakl przed Prokuraturą Generalną.
    Przypuszcza się, że jego prewencyjne zatrzymanie było rezultatem głośnego działania sprzed roku, kiedy to umieścił na schodach Prokuratury Generalnej dwie rzeźby. Pierwszą z nich, falusomorficzny obiekt zatytułowany „Lupulu”, który Mătăsaru porównał do słynnej „Princess X” Brâncuşiego, drugą, „Bez tytułu”, do słynnego „L' Origine du Monde” Courbeta. „Lupulu” jest grą dwóch słów w języku rumuńskim: słowa „penis” oraz nazwiska szefa Demokratycznej Partii Mołdawii, Mariana Lupu. Partia ta wyznaczyła Prokuratora Generalnego, Valeriu Zubco, który niedługo przed tym happeningem był zamieszany w skandal wokół polowania, zakończonego śmiertelnym wypadkiem jednego z uczestników. Nawiasem mówiąc, kilka dni po tym happeningu, Prokurator Generalny Zubco musiał złożyć rezygnację z urzędu.
    Oba obiekty autorstwa Mătăsaru zostały skonfiskowane przez policję i nie wiadomo, co się z nimi stało. Na marginesie, proces konfiskaty tych obiektów sam w sobie był bardzo spektakularny. Kilku policjantów próbowało wspólnie wcisnąć „Lupulu” do policyjnego minivana. Rzeźba była jednak zbyt wielka, by się w nim zmieścić. Dopiero po kilku próbach zdali sobie sprawę, że nie będzie to możliwe.

Warszawa, marzec 2014
   
1. „Anatol Mătăsaru na froncie mołdawskiej sztuki”,            20.04.2009,     http://www.obieg.pl/prezentacje/10350
2.  www.matasaruart.blogspot.com